Piszę to opowiadanie już jakiś czas...a raczej kilka lat. I to nie opowiadanie w sumie...Chciałam, żeby wyszła z tego książka. Proszę o opinie na temat poniższego fragmentu. Od razu ostrzegam, że to ze środka gdzieś
"-A więc Scott uważasz, że Blievest nie powinien wysyłać Matta na to "szpiegowanie"? - wysoki blondyn zwrócił się do smutnego Scotta. Chłopak wiedział, że wyprawa jest potrzebna dla sukcesu całej operacji, ale zwyczajnie bał się o brata. W głowie Snake'a kłębiło się teraz mnóstwo myśli. Z jednej strony miał świadomość, że Matt musi podszyć się pod jednego z członków Mrocznej Grupy, ale z drugiej strony nie chciał, żeby kolejna osoba z jego rodziny poświęciła życie...
Z zadumy wyrwał go głos Adama:
- Scott? Powiedz czy ty się boisz o Matta?
- Tak, boję się... Przecież Shannon został omotany przez nich i co? I teraz nie żyje...Nie ma go...Akai jest zbyt potężny...
- Eeh Scott, Shanny przyłączył się do nich po tym ostatnim masowym morderstwie, cztery lata temu, kiedy ciebie tu nie było. Shanny wiedział, że musi się przyłączyć do Grupy, w przeciwnym razie zabiliby go już wtedy.
- Ale i tak go zabili!
- Nie oni...On sam się zabił.
Scott spojrzał zdziwiony na Adama. Więc znowu o czymś go nie poinformowali...Znów jakieś niedomówienia...
- Adam powiedz mi o czym ja jeszcze nie wiem? Shannon sam się zabił? W jaki sposób?
- Kiedy otoczyliśmy ich w tamtym domu...Shannon rzucił się na nas żeby odwrócić uwagę od Akaia. Akai oczywiście uciekł wraz z pięcioma mężczyznami z Grupy, a Shanny z tym drugim zostali zagonieni w kąt pokoju.
- To przecież wiem. Potem Shanny chciał się poddać a tamten go zabił. Później Martin połknął tą truciznę i tyle.
- Nie...To Martin chciał się poddać a Shanny go zabił. I przecież widziałeś Shannona i Martina. Martin nie miał żadnego śladu na ciele, a twój brat był poraniony. Nie dziwiło cię to po naszych wyjaśnieniach. Ale teraz powinienem powiedzieć ci prawdę. - Adam przerwał gdy do pomieszczenia wszedł Blievest."
To narazie tyle. Mało, bo jestem teraz na lekcji. Ale jeśli ciekawi Was co było dalej, piszcie